Zapukaj do drzwi.
Zdjęcie to wspomnienie 2007 roku.
Na
Podlasiu i Lubelszczyźnie jest wiele regionów gdzie magia jest
wciąż żywa, gdzie spotykamy ją na każdym kroku. Mieszkają tam
ludzie zajmujący się czarami, zamawianiem klątw i uroków,
zamawianiem zwierząt oraz dokonywujących wiele innych działań
ezoterycznych. Mamy to nabyte we krwi po swoich przodkach, przekazano
to nam rodzinnie, nie jest to wiedza wyuczona czy nabyta to wiedza
wrodzona. Odwiedzają nas ludzie z różnych zakątków polski i
świata. Wychodzą z naszych domów szczęśliwi, że ktoś im pomógł
zrozumiał, ulżył w kłopotach zdrowotnych, uczuciowych,
finansowych, czy innych dużo bardziej skomplikowanych. Są też
szeptuchy, czarownice które potrafią świadomie szkodzić innym,
odprawiają destrukcyjne rytuały, palą specjalne świece, lepią
chlebowe lalki. To temat tabu o tym głośno się nie mówi,
niektórzy zakazują o tym myśleć ale każdy wie gdzie i do kogo
trzeba się zwrócić jeśli mąż zdradza, lub syn pije. To
regionalne zabobony lub tematy zakazane ale w prawie każdej wiosce
nawet dziecko wie gdzie mieszka babka, szeptucha lub urocznica.
Czasami ale dużo rzadziej zdarza się, że magią ludową zajmują
się mężczyźni, oni mają tą przewagę nad kobietami, że nie
muszą czekać aż przekroczą wiek Chrystusowy są gotowi od dnia
urodzenia. Kościół Katolicki potępia działania magiczne
zapominając, że masz święta jest też rytuałem. Znam się na
magii i wróżbiarstwie od pokoleń, moja prababka Katarzyna była
cenioną uzdrowicielką w Porycku (obecny teren Ukrainy) zmarła w
wieku 96 lat ciesząc się dobrym zdrowiem, natomiast moja
Babcia-mentorka i mistrzyni uświadomiła mi co potrafię i
przekazała mi ogrom wiedzy praktycznej. Do swoich obrządków
wykorzystuję cztery żywioły. Korzystam ze świętych przedmiotów,
ziół, owoców, jajek, wosku, ziemi z konkretnych miejsc,
wykorzystuję również zwierzęta i ludzi. Dla mnie to wszystko
jedno co do czego użyję i jak wykorzystam ważne jest to aby magia
działała. Jedni w moje czary i rytuały wierzą a inni patrzą z
przymrożeniem oka mówiąc, że to gusła a ja jestem nawiedzony.
Zawsze uśmiecham się do osób traktujących Magię po macoszemu bo
wiem, że prędzej czy później przychodzi taki czas, że ten
największy sceptyk puka do moich drzwi prosząc o pomoc. Nikomu nie
odmawiam, robię wszystko co w mojej mocy, każdego traktuję
indywidualnie i z należytym szacunkiem. Urodziłem się i wychowałem
na Lubelszczyźnie w wielokulturowym mieście i magia jest w mojej
krwi od zawsze.
Komentarze
Prześlij komentarz