Artykuł o mnie z gazety Gwiazdy Mówią

Magia szeptów.   

Zapach palonego lnu, teatr ognia za szybą zamkniętych przed nim drzwi łazienki oraz dziwne śpiewy szeptem, które towarzyszyły idącym w górę płomieniom. To pierwsze wspomnienia z dzieciństwa Roberta Stankiewicza, które wyznaczyły mu kierunek życia.  

Kiedy był dzieckiem nie miał pojęcia, że za drzwiami Babcia Aniela odprowadza dusze ludzkie po to by zaznały wiecznego spokoju. Wiedział jednak, że to co się dzieje w magicznym świecie babci jest bardzo ważne dla przychodzących do niej osób. Stał tak pod drzwiami wiele lat aż któregoś dnia otworzyły się. " Czas na naukę" - usłyszał słowa na które czekał od dawna. Robert Stankiewicz - Szeptuch urodził się w Hrubieszowie, mieście blisko granicy z Ukrainą. Jego pra Babcia Katarzyna była miejscową uzdrowicielka, czyli szeptuchą, pra babci nie pamięta. Schedę po rodzinnej tradycji objął po Babci Anieli, to ona więziła go pod swoje skrzydła zobowiązała do kontynuowania tradycji. Nie było łatwo. Żeby  praktykować a nie tylko poznawać teorię i odprowadzić dusze Robert musiał sam poznać śmierć, taki był warunek który dała mu babcia, to trudne zadanie dla  młodej osoby, jednak konieczne. Oswojenie śmierci polega przyjęciu jej istnienia jak części losu wszystkich istot żywych na tej Ziemi. Nie mógł się bać śmierci ani osób zmarłych. Los doświadczył go w tej kwestii osobiście i boleśnie nie był jeszcze wtedy pełnoletni. Musiał zrozumieć, że śmierć nie jest końcem lecz pauzą, nowym początkiem. Zajęło mu parę lat teraz jest już spokojny. 


Kiedy uporał się z tematem umierania, był już gotowy. Zasadniczą praktyką szeptuchy jest sprawdzenie energetycznej kondycji człowieka i oczyszczenie go ze złych myśli, uroków i odprowadzenie dusz. W tym celu pali się len i odmawia modlitwę. Modlitwa podstawowa jest prosta " Michale Aniele oczyść mnie" jednak by zadziałała szeptach wypowiada ją w odpowiedniej tonacji używając języka polskiego, ukraińskiego, białoruskiego z elementami języka starocerkiewnego. Robert Stankiewicz tak jak jego babcia Aniela pali len nad głową przykryta lnianą ściereczką, można też ten zabieg wykonać nad zdjęciem lub " fantomem" czyli wyobrażeniem osoby.  Obserwuje ogień - jego intensywność, w którą stronę się pali i jaki ma kolor.  Gdy jest wysoki i różowy to nie dzieje się nic niepokojącego. Jeśli ogień jest niebieski - to znaczy ze w człowieku jest nisko osadzona energia, ale sam człowiek ja produkuje na zasadzie myślokształtów i negatywnych energii. Gdy ogień jest zielony to jest podczepienie, zielona energia to wilgotna energia, galeretowata, czyli kogoś zmarłego. Wtedy oprócz oczyszczenia trzeba przeprowadzić zabieg odprowadzania.  
Robert nie zgadza się z metodą egzorcyzmów kościelnych, uważa że robią one więcej krzywdy niż pożytku zmarłym duszom. Egzorcysta wyrzuca "dusze zmarłego" w otchłań nie zastanawiając się co dalej. W medycynie ludowej dusza zawsze miała wrócić na swoje miejsce. To jak na przykładzie długopisu na stole. Nie powinien leżeć na stole, bo przeszkadza. Można go zrzucić na podłogę i w ten sposób pozbyć się go z niechcianego miejsca, ale można tez go delikatnie wziąć w ręce i odłożyć na półkę, tam gdzie powinien być.  


Gdy w ogniu widać duszę zmarłego tanatroterapeuta stara się namierzyć osobę zmarłą rozmową, jeśli klient nie ma pomysłu Robert Stankiewicz posiłkuje się kartami, zadaje im pytanie czy jest to energia męska czy żeńska. Albo po prostu odprowadza wszystkie dusze, które zebrały w około osoby potrzebującej pomocy. Kiedy pomaga odejść duszy zmarłej osoby czuje ją i to jest zawsze dla niego najgorsze. Uczucie to jest tak silne jak by było to związane z własnym ciałem. Kiedyś po zabiegu oczyszczania domu zostały mu pręgi na szyi - czuł, że ta osoba został uduszona w mieszkaniu, co potwierdzili właściciele. Kolejnym cierpieniem jakie zapamiętał był niesamowicie piekący ból na przegubach dłoni, tu mógł tylko się domyśleć, iż został wezwany do domu w którym ktoś popełnił samobójstwo podcinając żyły. Dom jest przedwojenny, stoi w dzielnicy willowej na Mokotowie.

Są dwie możliwości oczyszczania : Kiedy dusza zagubiła się w ludzkim świecie ale chce iść dalej, wtedy trzeba jej pomóc znaleźć drogę. Takie oprowadzenia są bardzo subtelne i na ogół przebiegają szybko, wtedy Robertowi wystarczy tylko świeczka i odpowiednia modlitwa. Druga możliwość to wtedy kiedy ktoś wie że nie żyje ale nie chce odejść, bo na przykład jest ciągle przywoływany przez swoich bliskich po przez modlitwę lub wspomnienia. Zmarli czasem uważają, że muszą zostać na ziemi, bo nie dokończyli swojej misji pomocy rodzinie.  Wtedy by taką osobę przepchnąć na druga stronę trzeba ją mocno "chwycić" W tym momencie można właśnie poczuć ją własnym ciele. Robert czuje wtedy emocje zmarłego , rodzaj śmierci oraz jej choroby. To jest niewyobrażalny, fizyczny ból. 

Horrory nie mówią prawdy o świecie duchów. Nie można się bać osób zmarłych, jeśli podchodzimy do nich ze szczera intencją na pewno nas nie skrzywdzą. Wszelkie złe duchy  z horrorów to tylko byty astralne, które żywią się naszym strachem. Dlatego jeśli w mieszkaniu coś stuka i czy zrzuca przedmioty ze stołu należy się przyjrzeć mocno intencji. Albo jest to zdesperowana dusza i wtedy chce pokazać że tu jest, prosi o pomoc. I wtedy najlepiej przeprowadzić ją na drugą stronę. Często takie " straszenie ludzi" przez zjawy z nie z tego świata jest znakiem dla Roberta, że ktoś się bawił w seanse spirytystyczne. Kiedy wywołujemy duchy do naszego świata przy okazji przedostają się różne byty astralne, które Robert Stankiewicz Szeptuch nazywa je "śmieciami z Astralu". Nie należy sobie nimi zawracać głowy. 


Osoby takie jak Robert, zajmujące się tanatoterapią mają na co dzień kontakt ze zmarłymi nie muszą czekać do listopada. Czas Wszystkich Świętych to moment dla wszystkich ludzi na rozmowę ze zmarłymi. Łatwo wtedy o kontakt i pomoc duszom oraz o prośby do zmarłych by nam pomogli. To moment na godzenie się, na wspólne spędzanie czasu. Wtedy prośby skierowane do przodków zostaną wysłuchane. Wystarczy tylko zdjęcie osoby zmarłej i biała świeca. Trzeba o zachodzie słońca usiąść i przywalać wspomnienie bliskiego wtedy poczujemy jego obecność. 


W wigilię wszystkich świętych Szeptuch Robert z Babcią Anielą idą na cmentarz stawiają duży znicz na opuszczonym starym grobie, aby pokazać, że nie zapominają o zmarłych i  sprawić by o nich nie zapomniano. Zapalają też kolorowe lampki na grobach dzieci. Zmarłe dzieci materializują się w Aniołki więc trzeba je poprosić by zawsze sprzyjały. Święto zmarłych jest szczególnym, magicznym czasem dla Szeptuch. Wtedy granica miedzy zmarłymi a żywymi jest bardzo cienka. Babcia Roberta w tych dniach nigdy nie chodzi poboczem chodnika. Robert Stankiewicz jako mały chłopiec podążał za nią środkiem nie ośmielając się również zajmować pobocza, które było przeznaczone na to by przemieszczały się tam osoby zmarłe.  Kiedy  Babcia Aniela siada na krześle zawsze wykonuje ruch jak by strzepywała coś niewidzialnego. Szeptunki pamiętają w tych dniach o wszystkich zmarłych duszach, to ich powinność. By uczynić te obrzędy trzeba wyjść z domu i osobiście pofatygować się na cmentarz. Babcia Aniela gotuje ziemniaki w słodko słonej wodzie i zostawia je w rogu cmentarza. Robert do dziś pamięta smak ziemniaczanej papki kiedy jako dziecko postanowił spróbować  jedzenia dla duchów. Smak - Słodki, gorzki, pieprzny,  słony... po to by każda dusza znalazła coś dla siebie. 

Magia szeptów związana jest bezpośrednio ze światem zmarłych. Każda szeptucha, szeptuch wybiera sobie za opiekuna osobę zmarłą, nie z rodziny.  Ten grób pielęgnuje szczególnie. Wybierając grób szeptucha sugeruje się zasługami osoby zmarłej lecz sercem. O zmarłych nie wolno źle mówić, nie można ich oceniać, bo oni po śmierci zrzucają kołnierz życia staja się na nowo czyści - ani dobrzy, ani źli. Wybrana zmarła osoba staje się łącznikiem miedzy światem umarłych a żywych.  Robert ma również taki grób w rodzinnym  Hrubieszowie. To  Pani która zmarła zanim się naradził. Czy to on został wybrany, czy on wybrał, nie ważne. Kiedy jedzie w rodzinne strony zapala świeczkę i rozmawia prosząc o radę i wsparcie. Taki " seans spirytystyczny" jest zawsze dużym wysiłkiem, bo odbywa się on na zasadzie wymiany - " Mam do Ciebie sprawę, weź sobie ode mnie tyle energii ile potrzebujesz" - dlatego Robert po takiej rozmowie czuje się czasem bardzo wyczerpany. Jednak nigdy się nie zawiódł na swojej łączniczce.


Aby odprowadzić dusze trzeba być poproszonym przez rodzinę, ale w dniu święta zmarłych czasem  dusze same lgną do takich osób jak Robert po to by pomógł im znaleźć się tam gdzie powinny być, czyli po drugiej stronie. Nie odmawia im pomocy, śmieje się że w tym dniu ma mnóstwo gości, choć w domu nie widać nikogo. W tedy zawsze od wieczora na stole stoi karafka z alkoholem i cukiernica, żeby nigdy nikomu nic nie zabrakło.  Zapala świece by dusze trafiły do niego ma nadzieje, że kiedy on zabłąka się jako duch w świecie ludzi znajdzie ktoś kto pomoże mu odejść na drugą stronę po to by mógł przyjść z powrotem na ziemię i dalej pomagać zagubionym duszom. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Oferta

Kontakt

Topola symbol świata zmarłych